Dzisiejszy dzień zaczął się całkiem przyjemnie. Poranek co prawda przywitał nas mgłą, ale humory nam wszystkim dopisywały. Mijały godziny... Radosne wyszłyśmy na spacer. Po drodze do parku zrobiłyśmy małe zakupy i... Rozpadało się na dobra... Mało tego pada do teraz :( do tego kilka godzin nie było prądu więc nad obiadem zawisł znak zapytania... Na szczęście prąd do nas wrócił, a obiad już się robi :)
Póki co jest całkiem przyjemnie...
Do tego musiałam siłą odrywać się od książki :)
Dziś środa z Maknetą, wspólne czyli czytanie i dzierganie. "Niezgodna" tak mnie wciągnęła, że jestem już prawie w połowie następnej części, czyli "Zbuntowanej". Histpria jak dla mnie świetna :) akcja dzieje się wokół Tris, która musi odnaleźć i zrozumieć samą w świecie, który właśnie się zmienia :) Póki co polecam :)
Dziergalniczo powoli, ale do przodu na szczęście :)
Fioletowa tunika czeka na oddzielenie rękawów, niebieski dzierga się niespiesznie, a granatowa czapa się spruła i będzie powstawać od początku :)
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A teraz ostatnia część wyzwania "być kobietą" u jest rudo
Pierwsza część klik, druga klik, trzecia klik.
Ostatnie punkty to:
6. Make-up. Nigdy nie potrafiłam zrobić go dobrze, zawsze wychodzi mało widpczny, żebym nie wiem jak się starała, a starałam się bardzo. Ciekawe co powie Pan Mąż :)
11. Poranek. Najchętniej długi, leniwy, w piżamach, z książką i w łóżku :). Kiedyś, żeczywiście takie były, szczególnie w weekend. Teraz jest "mama baje!" o 6:30 i wstawanie na wpół przytomne z łóżka ;)
13. Dłonie
14. Coś czarnego. Nie mam jak zrobić zdjęcia nie ujaqniając rozmiarów bałaganu w moim ulubionym zakątku, więc wrzucam moją ulubioną rzecz :)
15. Jestem... Nieprzewidywalna, piękna (na swój sposób;) ), groźna (czasami), a czasami rzucam gromami. No ale kiedy już się wyszumię potrafię być łagodna i baaardzo miła ;)
No i na koniec podsumowanie. Całe to wyzwanie pokazało mi, że w życiu ważna jest rodzina, ale muszę znaleźć czas też dla siebie. Czas na zadbanie o jużnie tak młodą i gładka jak bym chciała buzię, ale również czas na uzupełnienie garderoby o nowe i bardziej kobiece rzeczy. A co do tego co znwyzwania wynoszę to, to że jestem kurą domową. Mamą, żoną bo bez moich dwóch skarbów nic nie ma sensu. Cały ten czas definiowałam siebie przrz ich pryzmat. Nic już nie mogę na to poradzić. Nie chcę :) zmiany zmianami, ale muszę przyznać, że jestem szcęśliwa :D
Pozdrawiam was wszystkich! Trzymajcie się!
Moninia
15 paź 2014
Brakujące punkty... WCID vol. 29
Opublikowane środa, października 15, 2014 przez Unknown
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ważne, że do przodu. :)
OdpowiedzUsuńA czapki chyba lubią być robione od nowa, moja tak się ze mną bawiła pewnie z 10 razy...
No moja cierpliwość chyba tak daleko nie sięga ;) ale jak znowu cos bedzie nie tak to będzie się robiła do skutku...
UsuńPocieszę Cię, że ja czapki pruję po kilka razy.. Tak już mam, choćby nie wiem, co. Makijaż wyszedł bardzo ładny. To ważne, o czym piszesz - musimy też czasem zrobić coś dla siebie - wiem, jakie to ważne dla kobiety. Ja przez silną alergię nie mogłam się malować przez rok. To był okropny rok, bo ja bez makijażu wyglądam niezbyt... i to tak delikatnie ujmując. Musiałam stanąć przed całą salą młodych ślicznych ludzi (studentów) taka szara mysza... To był ciężki okres dla mnie, brakowało mi pewności siebie z - w sumie - takiego błahego niby powodu. Wtedy zaczęłam malować paznokcie i zakupiłam kilka sukienek, żeby troszkę poprawić swój wizerunek :) Dziś jest już dużo lepiej i też mam takie postanowienie, jak Ty - nabyć czasem jakiś fatałaszek, który sprawi, że będę ładnie wyglądać. I jeszcze to, co mówisz - o rodzinie. W tych trudnych chwilach właśnie dzieci i mąż dodawali mi otuchy. Tez nie wyobrażam sobie życia bez nich. I też mam bałagan to tu, to tam... I też muszę wstawać wcześnie - z powodu dzieci :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Asia
Często mamusie, które siedzą w domu zapominają, że dla siebie warto nałożyć makijaż i pomalować paznokcie... Ja właśnie zapominam :) tenisówy trzeba czasem zastąpić pantoflami, a schodzone, ulubione dzinsy sukienką. Kiedyś jak się tak wystroiłam moja dwuletnia córa stwierdziła, że jestem Kopciuszek ;) a mąż zrobił minę z serii "schrupałbym" ;) cudowne poczuć się jak księżniczka ;D
UsuńŚwietnie sobie poradziłaś z byciem szarą myszką, bo przecież w każdej z nas jest Kopciuszek, potrzeba tylko sukni i pantofelków :)
"Niezgodna" teraz jest film ciekawe czy jest choć trochę do książki podobny. Ja też biorę udział w wyzwaniu u Natalii z jest rudo :)
OdpowiedzUsuńJest, choć jak zawsze są różnice... Lubię jak mnie film zauroczy, a książka potem zaskakuje zmianami :) tak było w tym przypadku :) ciekawe co będzie z następną częścią :)
UsuńNajwazniejsze, ze w ten sposob jestes szczesliwa, mama, zona i kura domowa. Wiesz, ja tez tak sie definiuje, choc troche boje sie powrotu do pracy (szukania jej) i tego, ze przyzwyczailam sie do siedzenia w domu, a gdy trzeba bedzie znowu wyjsc do ludzi bedzie to kolejne wyzwanie; Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńJa już szukam pracy, choć jest ciężko. Raz mi się nawet udało, ale wszystko się sprzysięgło przeciwko mnie i jednak nie wyszło. To będzie wyzwanie i dla mnie, i dla mojego szkraba, ale przecież kiedyś musi przyjść czas na zmiany :)
UsuńBardzo podoba mi się zestawienie kolorów na robótkowym zdjęciu - osobno są piękne, ale rzecz z wszystkich trzech zrobiona, to by było coś. Z makijażem mam tak samo - niby się maluję, a nie widać.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś taki miszmasz zrobie ;)
UsuńA makijaż, cóż... Może w kolejce stałam po wzrost ;)
Każdy powinien od czasu do czasu mieć w sobie odrobinę zdrowego egoizmu mimo największejnajwiekszej miłości dla rodziny.
OdpowiedzUsuńOj zgadzam się w 100% :)
UsuńWidzę, że Ty jak większość dziewiarek(bynajmniej tych blogujących) masz na drutach kilka robótek- podziwiam:). Ja kiedyś też tak próbowałam, ale potem nie mogłam się zdecydować co najpierw i w rezultacie wszystkie leżały odłogiem:). Czekam z niecierpliwością na efekty końcowe tych fajnych kolorków:)
OdpowiedzUsuńNo moje druty nie lubią nudy i chętnie wskakują na nie robótki :) dla mnie robi sie za nudno ;)
UsuńFajnie aż tak się wciągnąć w książkę! Trochę zazdroszczę, bo ostatnio coraz rzadziej mi się coś takiego przytrafia... Co do wyzwania, to bardzo spodobało mi się Twoje podsumowanie i podpisuję się pod tym obiema łapkami :) Ważne, żeby trochę powalczyć o siebie, ale dla mnie również rodzina i dzieciaczki są największym szczęciem :) Cieplutko pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo mi się to napradę rzadko zdaża zarwanie nocy z powodu książki, a tu już dwie ;)
Usuńjak to edi.es powiedziała zdrowy egoizm jest ok :)
O tak, rodzina zdecydowanie jest najważniejsza ;) Chociaż swojej jeszcze nie założyłam, to jednak ciągle jestem przecież częścią tej pierwszej rodziny i nie wiem, jak w niektórych sytuacjach miałabym sobie bez najbliższych poradzić ;)
OdpowiedzUsuńOj jak się pojawia dzidzia to się świat zupełnie przewartościowuje ;) przed urodzeniem często lubiłam jeździć do mamy, a teraz lubię, ale nie tak często. Dobrze mi tam gdzie jesteśmy razem :) ale faktycznie są chwile kiedy mama i tata są najlepszymi słuchaczami, doradcami, a kiedy trzeba skrytykują konstruktywnie :)
UsuńJa też prawie zawsze pruje i poprawiam. Mimo, ze robię próbki. Tunika ma bardzo ładny kolor. Lubie fiolety.
OdpowiedzUsuńPróbka tym razem na nic aię zdała... Zrobię ją jeszcze raz jak mnie tylko wena dopadnie :) a ten filecik taki trochę wrzosowy i ulotny taki... Chrześnica sama wybierała :)
UsuńHe he, ja się nie maluję, bo mój mąż zawsze uważał, że malowanie sprawia, że wyglądam sztucznie. A co do delikatnego makijażu, to taki wg mnie jest dużo lepszy niż jakiś mocno jaskrawy. Makijaż ma podkreślać naturalną urodę i tak właśnie wyglądasz na tym zdjęciu - po prostu świeżo i kobieco.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mnie też z makijażem raczej nie zobaczysz. Od wielkiego dzwonu maznę się lekko tuszem i jakims cieniem. Mąż jak mnie zobaczył to od razu pytał co się stało i dlaczego itd... No i dziękuję za kmplement :)
Usuń