Piękne słońce... natura na wyciągnięcie ręki... przestrzenie...
Nic dodać, nic ująć :)
Jak zwykle pomyślałam, że będę miała więcej czasu... Przeliczyłam się, też jak zwykle :) udaje mi się złapać kilka chwil i sweterek powiększa się systematycznie o kilka rzędów. Niebieskie coś już spróte, znowu zaczyna nabierać objętości... Choć nie w tempie o jakim wcześniej myślałam :/
W planach sukieneczka na chłodne dni dla Malutkiej, choć w tej chwili absoltnie nierealna.
Malutka biega po podwórku i co chwilę coś nam pokazuje, prowadzi gdzieś bo potrzebuje asysty. Czasami się przewraca i czeka na "ratunek" :)
Tym sposobem mimo braku przygotowywania posiłków, czy sprzątania, nie mam na nic czasu. No prawie na nic :)
I tu się zaczyna wątek czytelniczy...
Przy kawie, czy w tak zwanym międzyczasie podczytuję "Ślady małych stóp na piasku" Anne-Dauphine Julliand.
Ja tej książki nie jestem w stanie czytać ciurkiem, bo nie widzę. Nie mam tu na myśli problemów ze wzrokiem, światłem, czy zbyt małą czcionką, a to o czym jest ta książka. Otóż opowiado ona o najprawdziwszej miłości. Cudownej, silnej i niesamowicie wytrzymałej miłości rodzicielskiej.
Moja córka ma 2 lata i chyba właśnie dlatego tak ciężko mi się ją czyta, bo jak nie odnosić do siebie książki o umieraniu i to nie byle kogo, tylko właśnie dwuletniej dziewczynki? Właściwie to książka jest o tym, że kiedy nie można dodać dni do swojego życia, trzeba dodać życia swoim dniom. To właśnie stara się robić rodzina Thais, którą dotknęła choroba. To jest najbardziej optymistyczna z pesymistycznych książek jakie w życiu czytałam :D
Polecam, choć jeszcze nie skończyłam.
Na koniec wontek optymistyczny. Po ponad tygodniu spędzonym na wsi dopiero wczoraj uświadomiłam sobie jak pięknie wygląda niebo w nocy. Ilość gwiazd najzwyczajniej przytłacza :)
Szkoda, że zdjęcie tego nie odda...
Miłego dnia! Lecę do was;)
30 lip 2014
zaczytanie z zapłakaniem, choć pozytywne
Opublikowane środa, lipca 30, 2014 przez Unknown
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wzruszyłaś mnie tą recenzją... I skłoniłaś do refleksji... Gorąco Cię pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMiło mi :)
UsuńA książkę polecam i również pozdrawiam! :)
Juz dopisałam książkę do listy lektur, ale przeczytam ją później (kiedyś).
OdpowiedzUsuńW ślicznych kolorach twoje robótki.
Na mnie ta książka czekała jakiś rok. Teraz dawkuję wzruszenie, choć mogłabym połknąć ją jednego dnia.
UsuńKsiazka choc tak trudna pewnei i warta przeczytanai dla mnei. Co do gwiazd i nocy tos traam sie wygaldac... ale idzie mi to srednio.
OdpowiedzUsuńKsiążka absolutnie niezwykła, a gwiazdy mnie zdziwiły :) do tejpory wieczorem raczej siedziałam w domu, a jak wychodziłam to były chmury a wczoraj aż mi w oczy zaświeciły ;)
UsuńU mnie też mały zastój, nie mogę się skupić w tym skwarze. Książka wydaje się być bardzo ciekawa, pomimo tego, że trudna.
OdpowiedzUsuńNawet brdzo trudna, bo jak to taki maluch - życie się dopiero zaczęło, a już się kończy, ale, ale... W tym cały szkopół, że ta mała osóbka pomaga rodzicom choć jej nie może pomóc nikt... Warto przeczytać, uświadomić sobie jakie się ma szczęście :)
Usuń"Kiedy nie można dodać dni do swojego życia,trzeba dodać życia swoim dniom" Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCytat jest piękny i jakże trafny. Takie słowa padły z ust onkologa. Nic dziwnego skoro kto jak kto, ale on wie co mówi.
UsuńOch, trudne tematy, ja już nie mogę takich, kiedyś czytałam. Teraz potrzebuję optymizmu w książkach. A niebo w nocy - ach, przepiękne. No i robótek przybędzie na pewno. :)
OdpowiedzUsuńJak będzie czas to i robótek przybędzie :) a książka właśnie jest optymistyczna, mimo wszystko! Moja mama już ją 2 razy czytała.
UsuńTwarda jesteś, ja obecnie nie sięgam po "ciężką tematykę" za bardzo mnie dotyka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Ja musiałam się pswoić najpierw. Jakiś rok temu przeczytałam kilka stron i nie mogłam więcej... Książka "nabrała mocy urzędowej" i teraz wiedząc na co się porywam czytam powoli, po kilkanaście stron na raz... Więcej nie daję rady, bo Malutka się denewruje, że mama zapłakana :) taka z niej empatka, że jak ktoś płacze to ona się dołącza ;)
UsuńZe względu na czającą się za każdym rogiem depresję staram się nie czytać takich książek, które mnie mocno eksploatują psychicznie, ja zawsze bardzo zżywam się z bohaterami i współodczuwam ich przeżycia, ból, rozpacz, miłość, radość itd, itd. Dlatego otaczam się prostymi , z reguły dobrze kończącymi się historiami, chociaż czasami zdarza mi się zrobić mały skok w bok i popłynąć w stronę poważniejszych problemów. A niebo nocą to jest niesamowity spektakl, przytłaczający swoim ogromem i pięknem , wspaniale, że mogłaś ten cud zobaczyć:))
OdpowiedzUsuńW mieście to tylko niedobitki widać, ale na wsi... I to tej wsi... Rodzinne strony są zawsze extra (nawet w deszczu) :)
UsuńKsiążkę polecam! Codzienne problemy trochę bledną i (przynajmniej u mnie) zaczyna się na nie patrzeć troszkę inaczej :)
Niby trudne to wszystko, ale ile w tym pozytywizmu. Szczególnie ze strony tej dziewczynki :) z resztą co ja będę zachwalać... Jak skończę to pochwalę :)
Podziwiam cię, za czytanie tej książki. Odkąd Magda jest na świecie nie tykam takich pozycji. Może kiedyś? Ja się nawet wzruszam oglądając z nią bajki :)))
OdpowiedzUsuńStrasznie jest trochę, bo się wczuwam, ale i tak czyta się bardzo szybko więc nie jest źle.
UsuńA ja się w bajki wciągam. No bo co się przydaży Zosi, albo Mii i co znów wymyśli Bobo.
Lubię takie chwile, kiedy coś tam dłubię i obserwuję dziecko na podwórku.
OdpowiedzUsuńJa też lubię, ale oczami niestety nie nadążam ;)
UsuńTrudna książka. Ja też na razie nie pokuszę się o jej przeczytanie. Nie dałabym rady...
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej zdjęć niebieskiego.
Jak tylko będzie co pokazać, to się pochwalę :)
UsuńCiężką książkę wybrałaś na urlop... którego Ci bardzo zazdroszczę ;)
OdpowiedzUsuńCiężką, ale jestem zadowolona, bo jest piękna. A na urlop do mnie zapraszam :)
Usuń