Kraina Inspiracji Moni

Blog stworzony z miłości do rękodzieła, poprzeplatany moim życiem.

8 lip 2014

2 paskudne dni z happy endem

No masakra :/ Dwa dni wyjęte z życiorysu.
Zacznijmy od początku.
W piątek Justyna wysłała do mnie paczuszkę z włóczką do dokończenia sweterka Malutkiej. Wczoraj poszłyśmy na spacerek, a kiedy wracałyśmy w klatce spotkałyśmy listonosza. I tu jest najciekawsza część wczorajszego dnia. Otóż facet wyjął z torby awizo i przy nas wsadził do skrzynki. I żeby nie było wątpliwości, nigdzie nie dzwonił. Po zapytaniu "że co?" stwierdził, że nie musi tego do mnie przynosić. No i po strasznie ciężki 100 g motek musiałam pójść na pocztę. Najciekawsze jest to, że poczta postanowiła, że listonosz rzeczywiście nie musi takiej przesyłki przynosić... Ehh... Nie ma to jak uszczęśliwianie klienta...

No i teraz dzisiejszy dzień.
Rano o 8:00 byłyśmy już na izbie przyjęć szpitala dziecięcego. O 8:35 byłyśmy na oddziale i tu się schody zaczęły. Malutka miała mieć tylko zrobionych kilka badań krwi i rentgen, oczywiście na czczo. Bez jedzenia i nawet picia Malutka musiała wytrzymać do 10:40. Ponad 2 godziny czekałyśmy na pobranie krwi. Siedzenienz takim małym dzieckiem na poczekalni absolutnie nie jest łatwe i do przyjemnych nie należy. Pielęgniarki chodzily sobie i tylko mówiły, że trzeba czekać. A dziecko moje krzyczało, że chce pić...
Żeby było śmieszniej, podczas pobierania krwi tak pielęgniarka wkuła się w żyłkę, że cały pokój był w krwi.
Wszystko po to, żeby się dowiedzieć, że z Malutką wszystko ok.
W sumie jakiś pozytyw przynajmniej!

Ból głowy na szczęście minie, ale dzidzia znowu boi się lekarzy :/ a ja nie znoszę listonoszy ;)

14 komentarzy:

  1. Trzeba napisać skargę na pocztę, a jak odrzucą to pisać wyżej. Płacisz za usługę, więc powinna być wykonana, wszystko jest opisane w regulaminie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko, że listonosze dostali zgodę od kierownictwa poczty, że nie muszą dostarczać listów które przez wlot skrzynki się nie mieszczą. Dla mnie to jest nienormalne.

      Usuń
  2. Nieźle Malutką wymęczyli, ale grunt że wszystko jest ok i jesteście z powrotem w domku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A już nas straszyli noclegiem... I jeszcze ten profesjonalizm...

      Usuń
  3. Ja unikam szpitala jak zarazy, jak mogę wszystko robię prywatnie, mogę później przez miesiąc żyć oszczędniej, ale po każdej takiej wizycie sama jestem chora, chociaż domyślam , się, że nie można było inaczej , tylko człowieka nerw bierze, że musi czekać kilka godzin na pobranie krwi:) Najważniejsze , że wszystko w porządku , a mała (miejmy nadzieję) , że szybko zapomni, pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małej strach i ból zrekompensował czas w świetlicy oddziału dziecięcego i zabawa z kilkoma dzieciakami. Na szczęście personel jest znieczulony na krzyki i bieganie po oddziale....
      Jakby było można to też bym zrobiła prywatnie, ale za tego typu badania jakie miała przeprowadzane zapłaciłabym prawie pensję, a do tego tu miałam wszystko za jednym razem, a tak biegałabym po mieście....
      Wizyta miała swoje plusy, ale i tak niesmak pozostał...

      Usuń
  4. To okropne, że musiałyście tak długo czekać. Problemy przy wkłuciu wynikały pewnie ze zbyt długiego czekania na czczo (krew się dosyć szybko zagęszcza).
    Trochę to denerwujące jeśli jest się w domu i nie dostaje się upragnionej paczki ale z drugiej strony gdyby listonosz chciał brać wszystkie paczki to musiałby chyba kilka walizek tachać. Tak to sobie tłumaczę, kiedy dostaję awizo zamiast paczki. Mniej się wtedy złoszczę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko, że paczki roznosi gość od paczek, a listy nosi listonosz... I tu sie zaczyna absurd... Jak masz w liście body dziecięce to też, ci nie przyniosą... Ale kiedy to samo body będzie w malutkim pudełeczku to ci dostarczą. No chore :/

      Usuń
    2. Dokładnie tak. Jeśli coś jest nadane jako list to nie będzie tego woził pan "od paczek". Kiedyś listonosz nam to tłumaczył, że tym zajmuje się inny oddział poczty. Nadawanie listem ma tylko tą zaletę, że jest trochę tańsze.

      Usuń
    3. Nie mam nic przeciwko nie noszeniu listów z książkami w środku, ale q motek włóczki to trochę przesada jak dla mnie. Jest jeszcze 1 kwestia: nikt nie zmusił gościa do bycia listonoszem, jak się decyduję to robię co do mnie należy...
      Po za tym w ten sposób poczta tylko traci swoich klientów, bo kurier coraz tańszy, a przynajmniej dowiezie. No i ile nerwów mniej... Zazwyczaj ;)

      Usuń
  5. Faktycznie, niefajnie... Teraz może być już tylko lepiej :)
    Nosy i wąsy w górę!
    Ściskam Cię mocno,
    Inka

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzielna ta Twoja Dziewczynka. Najważniejsze, że jest zdrowa:-) Ja miałam taka samą przygodę z listonoszem i rzeczywiście- nie muszą takich listów nosić:-)
    Gorąco Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Głupie to trochę z tymi listami, ale trzeba z tym żyć... Chociaż irytuje jak nie wiem co...
      Pozdrawiam również!

      Usuń

Dziękuję za wizytę i pozostawiony po sobie ślad!
Zapraszam ponownie :)